niedziela, 26 grudnia 2010

"Bieguny są w każdym z nas"

zimowe pustkowie Pejzaże Zimowe
Za oknem zima w pełni. Siedząc w domu, przyjemnie patrzeć na przysypane drzewa i krzewy. Generalnie jednak, wychodząc z domu, narzekamy, bo zima znów zaskoczyła drogowców, bo zimno, bo ślisko etc. Dla nabrania dystansu dobrze pomyśleć, że gdzieś jest nawet minus 60 st. C.
Ale ten post nie ma być o pogodzie. Do jego napisania zainspirował mnie wywiad z Markiem Kamińskim opublikowany na tok.fm.pl (tekst dostępny tutaj) z okazji 15. rocznicy jego wyprawy na bieguny. Ten znany podróżnik stwierdza m.in., że "była to bardziej podróż w głąb siebie; zima i mróz były tylko tłem".
W sumie - patrząc z boku - można się zastanawiać, co interesującego jest w zimnym, białym pustkowiu. Według mnie - odpowiedzią jest: "nic". W tym "nic" jest jednak cisza, samotność, granica świata i ludzkiej wytrzymałości. Nawet posuwając się naprzód, widzi się tylko... biel (albo nic się nie widzi, gdy jest śnieżyca). W takich warunkach łatwiej usłyszeć i poznać siebie. To okazja do poznania swoich ograniczeń. Jak mówi M. Kamiński:  "tak naprawdę, bieguny są w każdym z nas i chodzi o to, by je odkrywać, zdobywać, przełamywać. Żeby w życiu być uważnym. Zastanowić się, po co człowiek żyje i co z tym życiem powinien zrobić". Bo dobrze, by podróż miała sens.
Kamiński nie pierwszy już raz nadaje swoim wyprawom inny - głębszy wymiar.
Kilka miesięcy temu przeczytałam książkę M.Szymańskiego "Dotykanie świata Marka Kamińskiego", który jest wywiadem-rzeką. Podobny klimat, dużo mądrych myśli. Można podsumować to trywialnym "podróże kształcą". Ale ponieważ chodzi o mądrość, kształcenie życiowe - polecam lekturę całości.
Pisząc te słowa, myślę też o innych podróżnikach, którzy są moimi przyjaciółmi. W ich opowieściach odnajduję wspólne ślady...

poniedziałek, 20 grudnia 2010

Shalom!

Wszędzie wokół święta: samochody (nawet te małe) wypchane choinkami, tłumy ludzi w sklepach robiących zakupy jak na wojnę, zablokowane (i tak już wąskie z powodu zasp) chodniki przez znajomych życzących sobie wesołych Świąt, kobiety z pełnymi siatkami... Zabiegani, zmęczeni siądziemy do wigilijnego stołu.
Jak co roku podejmę trud wyciszenia się. Jak  co roku podsumuję to, co było i przyjrzę się swoim marzeniom, pragnieniom. Posłucham siebie. Odnajdę pokój w sobie, w decyzjach, które podejmuję, w relacjach z innymi. Siądę przy stole z bliskimi i z pustym miejscem. Pomyślę o tych, którzy odeszli i których tak bardzo brakuje. Skieruję dobre myśli ku Jerozolimie - wciąż szarpanej konfliktami. Ale każdy z nas jest taką Jerozolimą - z jednej strony piękną Ziemią Świętą, z drugiej - z przemocą, bombami, krzywdą. Dlatego "Shalom Jerusalem!Pokój Jerozolimie!" Shalom ludziom dobrej woli!
Niech to będzie "cicha noc, święta noc", noc nadziei, w której spotyka się przeszłość z przyszłością, Wschód z Zachodem, Północ z Południem i Człowiekiem z Człowiekiem.
 Wzruszająca kolęda "Dla nieobecnych" w wykonaniu Beaty Rybotyckiej

środa, 8 grudnia 2010

Kto zna Camille Claudel?

Jakieś trzy lata temu, będąc na koncercie artystów Piwnicy pod Baranami, usłyszałam piosenkę Agnieszki Chrzanowskiej o mało znanej francuskiej rzeźbiarce - Camille Claudel. (link tutaj) Utwór zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Niezwykła subtelność i dramatyczna historia (miłość do Rodina zakończona pobytem w zakładzie dla obłąkanych) sprawiły, że przeczytałam biografię Camille i poznałam (na razie tylko wirtualnie) niektóre jej dzieła. Myśląc o tej artystce, która kochała "za bardzo", zastanawiam się, ile można poświęcić w imię miłości, dla budowania relacji.
Przychodzą mi też na myśl inne wspaniałe, utalentowane kobiety, które giną gdzieś w cieniu historii, np. Maria Montessori. To, co "odkrywa" współczesna psychologia, dydaktyka, czy nawet medycyna w zakresie wychowania dzieci, ona stwierdziła już dawno. Mimo tego, jej koncepcja wciąż jest na bocznym torze edukacji.
Czy znacie jakieś inne wspaniałe, choć mało znane kobiety?

 Jedno z dzieł Camille - "Walc"