sobota, 18 sierpnia 2018

Bądź pozytywnym realistą


Wiele razy słyszeliście już zapewne stwierdzenia typu: "myśl pozytywnie", powtarzaj afirmacje, "wszystko będzie dobrze". Być może sam/a, słuchając ekspertów, tak postępujesz. Tak... ja też tego próbowałam, a mimo to działy się w moim życiu trudne rzeczy. Najpierw myślałam, że zrobiłam coś nie tak. Potem zaczęłam obserwować innych, zwłaszcza tych, którzy starali się myśleć pozytywnie. Efekty takiej strategii były marne.  Myślałam o tym, co sprawia, że jednym udaje się przetrwać trudne chwile i wychodzą z nich mocniejsi, a inni się załamują, poddają.
Odpowiedź znalazłam w książce J. Santorskiego i J. Szulskiego "Siła spokoju, którego nie ma". Przytaczam tutaj za autorami, historię adm. Jamesa Stockdale'a, która pokazuje ciekawą strategię przetrwania, a raczej postawę, którą można nazwać 'realizmem pozytywnym'.

Admirał marynarki wojennej USA, James Stockdale, w czasie wojny w Wietnamie, będąc pilotem myśliwca, został zestrzelony i trafił do niewoli. W niewoli spędził ponad 7 lat. Wielokrotnie torturowany, nie tylko nie pozwolił się złamać, ale pomagał i podtrzymywał na duchu innych jeńców. Zapytany, którzy z jego kolegów najszybciej tracili wiarę i poddawali sie jako pierwsi, odpowiedział, że optymiści. Nie potrafili sobie dać rady z przerażającą rzeczywistością i się załamywali. Metoda admirała radzenia sobie w tak ekstremalnie ciężkich warunkach stała się znana jako paradoks Stockdale'a.
Żołnierze Stockdale'a mówili: "Panie admirale, byliśmy na kursach pozytywnego myślenia. W tej chwili wizualizujemy: najbliższa gwiazdka to będzie desant amerykański, który po prostu tu przybywa i bezkrwawo nas stąd zabiera".Stockdale odpowiadał: "Słuchajcie, w mojej ocenie ten obóz jest tak ukryty, że prawie niewykrywalny, sami nie wiemy, gdzie jesteśmy. I niezależnie od tego, jak długo będzie trwała wojna, bardzo długo możemy tutaj pozostać. Musimy szukać wszelkich sposobów, niemożliwych do wymyślenia pomysłów, aby zakomunikować światu, że tu jesteśmy, wtedy może któregoś dnia jakaś okoliczność nam pomoże. Ale jednocześnie musimy budować w sobie moc przetrwania, może nawet przez lata".
Kiedy w święta Bożego Narodzenia oprawcy po raz pierwszy zastosowali tortury, niektórzy żołnierze odebrali sobie życie, inni przeszli załamanie psychiczne - nie z powodu tortur, lecz dlatego, że im większe zaczarowanie, tym większe rozczarowanie. Bo kiedy tak zwane myślenie pozytywne jest przegięte, może być irracjonalne. tracisz pracę, jednocześnie umiera ci żona, a koledzy mówią: "Będzie dobrze", "Myśl pozytywne". Pomaga? Nie będzie dobrze, nie teraz, nie za tydzień. No, ale żyć trzeba. Przegięcie zaś w druga stronę, czyli rodzaj skrajnego pesymizmu, tez nie pomaga, do tego często zmienia się w samospełniające się proroctwo.
Złoty środek? To połączenie realizmu, nawet realizmu do bólu, i głębokiej wiary w to, że nam się uda."
[wszystkie podkreślenia są moje - Autorki]