sobota, 24 czerwca 2017

Miejsce wyznaczone do zabawy

Uff... Dzieci skończyły szkołę, ja mam trochę czasu na lekturę i pisanie. Przy kubku kawy sięgnęłam po "Tygodnik Powszechny" z 4 czerwca 2017 r. Artykuł "Po co komu grabki" Adama Robińskiego sprawił, że sięgnęłam po "pióro". Rzecz jest o roli placów zabaw i terenów zieleni w przestrzeni miejskiej. Według terapeutki integracji sensorycznej, piaskownica odgrywa szczególną rolę w rozwoju dzieci. M.in. "zapewnia stymulację dotykową w obrębie całego ciała. (...) Ta sama piaskownica to dla dziecka również nowy świat emocji i relacji z innymi". 
Autor opisuje początki wyznaczonych do rekreacji terenów zielonych w miastach, jak choćby ogródki tzw. jordanowskie w Krakowie w XIX w. Podkreśla rolę przyrody w wychowaniu i edukacji dzieci i młodzieży, którą realizowało głównie harcerstwo. Założenia, o których wspomina Autor, "z perspektywy dzisiejszego rodzica to wszystko brzmi jak przepis na tragedię". Smutna konkluzja. Ale trudno nie przyznać mu racji. Rysowanie kredą po chodnikach, bieganina dzieci wokół bloku, krzyki i piski pod balkonem - trudno o bardziej irytujące zachowania, kiedy chce się odpocząć po ciężkim dniu pracy... Projektowanie osiedli strzeżonych wyłożonych kostką, z wieloma miejscami do parkowania i pięknymi iglakami to nie miejsce na "małpi gaj". Na iglak nie da się jednak wspiąć, na chodniku nie ulepisz babek z piasku. Swobodne dzieciństwo zostaje ujęte w nawias ogrodzenia i monitoringu. Jest starannie zaplanowane i wyznaczone przez dorosłych. Dziwne, że często są to te same osoby, które doświadczyły czegoś innego w dzieciństwie: zdartych kolan, wspinaczek na drzewa, jedzenia nieumytych owoców itp.
Ważny temat, a wnioski nie są optymistyczne. Na koniec cytat z ww. artykułu opisujący sytuację na warszawskiej Białołęce:
W październiku ubiegłego roku w jednym z [bloków] zawisła kartka: "Prosimy rodziców Julii o posprzątanie chodnika pomiędzy budynkami Kartograficzną 58 b a Kartograficzną 58 c po radosnej, sobotniej twórczości córki". Chodziło o rysunki kredą. "Jeżeli macie państwo kłopoty z zakupem kartek papieru dla Julii na twórczość plastyczną, to my pomożemy" - złośliwie dodawał autor.
Kilka dni później na Kartograficznej stawiło się kilkadziesiąt osób z całego miasta, w większości dorosłych. Wszyscy mieli kredę, którą zamalowali cały chodnik. Ktoś narysował obrys zwłok z napisem "R.I.P. dzieciństwo".