Ale ten post nie ma być o pogodzie. Do jego napisania zainspirował mnie wywiad z Markiem Kamińskim opublikowany na tok.fm.pl (tekst dostępny tutaj) z okazji 15. rocznicy jego wyprawy na bieguny. Ten znany podróżnik stwierdza m.in., że "była to bardziej podróż w głąb siebie; zima i mróz były tylko tłem".
W sumie - patrząc z boku - można się zastanawiać, co interesującego jest w zimnym, białym pustkowiu. Według mnie - odpowiedzią jest: "nic". W tym "nic" jest jednak cisza, samotność, granica świata i ludzkiej wytrzymałości. Nawet posuwając się naprzód, widzi się tylko... biel (albo nic się nie widzi, gdy jest śnieżyca). W takich warunkach łatwiej usłyszeć i poznać siebie. To okazja do poznania swoich ograniczeń. Jak mówi M. Kamiński: "tak naprawdę, bieguny są w każdym z nas i chodzi o to, by je odkrywać, zdobywać, przełamywać. Żeby w życiu być uważnym. Zastanowić się, po co człowiek żyje i co z tym życiem powinien zrobić". Bo dobrze, by podróż miała sens.
Kamiński nie pierwszy już raz nadaje swoim wyprawom inny - głębszy wymiar.
Kilka miesięcy temu przeczytałam książkę M.Szymańskiego "Dotykanie świata Marka Kamińskiego", który jest wywiadem-rzeką. Podobny klimat, dużo mądrych myśli. Można podsumować to trywialnym "podróże kształcą". Ale ponieważ chodzi o mądrość, kształcenie życiowe - polecam lekturę całości.
Pisząc te słowa, myślę też o innych podróżnikach, którzy są moimi przyjaciółmi. W ich opowieściach odnajduję wspólne ślady...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz