czwartek, 11 sierpnia 2011

O tym, że przyjaźń to nie to, co się mówi, ale to, co się robi

Niedawno byłam z moją córką na filmie "Kubuś i Przyjaciele". Po raz kolejny mogłam podziwiać trwałą i niezachwianą, choć często wystawianą na próby, przyjaźń bohaterów. Kolejny raz Prosiaczek musiał pokonać swój strach; (ba! poszedł nawet dalej, wykazał się kreatywnością!); Kubuś szukał ciągle miodu, Królik wyrwał sobie sporo sierści z nerwów, Sowa się wymądrzała, Kłapouchy - jak zwykle - był w depresji z powodu zgubienia ogona, a Tygrys... szkolił osła na drugiego tygrysa. Mimo różnic w charakterze i w podejściu do życia po raz kolejny udało im się porozumieć.
Ta bajka ponownie uświadomiła mi, że dobrze mieć różnych ludzi wokół siebie. A jeszcze lepiej mieć różnych (o innych zainteresowaniach, poglądach itp. ) przyjaciół. Na dłuższą metę - jak dla mnie - to męczące rozmawiać, przebywać często z kimś, kto zgadza się z nami, "też tak myśli", czy powtarza "dokładnie" po każdym naszym stwierdzeniu.
W lipcu przeżyłam trudną dla siebie sytuację, zarówno pod względem zawodowym, jak i osobistym. Kilka ładnych lat pracy nad sobą pozwoliły mi nie ulec czarnym myślom. Ale dużą rolę w takim emocjonalnym stanięciu na nogi odegrali też moi przyjaciele. Wiele godzin rozmów, spotkania, wsparcie odsunęły na dalszy plan to, co się wydarzyło. Za to pozwoliło mi bardzo wyraźnie zobaczyć i doświadczyć PRZYJAŹNI - budowanej niemal codziennie przez kilka ostatnich lat, w trakcie których nie zawsze było między nami idealnie.
Dobrze mieć przyjaciół. Nie tylko po to, by mieć do kogo zadzwonić, spotkać się na kawie, czy prosić o przysługę. Również po to, by - kiedy grunt usuwa ci się spod nóg - można było skoczyć w ich wyciągnięte ramiona.
Dziś w internecie był artykuł ze zdjęciem (odnośnie zamieszek w Londynie) dobrze ilustrujący właśnie taką sytuację (dostępny jest tutaj) - Polka wyskoczyła z okna płonącego budynku wprost w ręce przyjaciół i sąsiadów.
Dobrze mieć kogoś, kto wyciągnie do nas te ręce...



Pozdrawiam swoich Przyjaciół! Dziękuję za to, że jesteście!




czwartek, 4 sierpnia 2011

Morze, nasze morze

Co roku od początku sezonu urlopowego śledzę informacje na temat wypoczynku nad Bałtykiem. Temat zajmuje mnie o tyle, że mieszkam na Wybrzeżu i często zastanawiam się, po co ludzie tu przyjeżdżają w lipcu i sierpniu. Co roku słyszę i czytam o tym, jak na naszych plażach jest brudno, głośno, drogo i bardzo często zimno. Do tego można się zgubić w tłumie turystów. Bawią mnie tablice stojące przed różnego typu knajpami z informacją o serwowaniu "świeżego rekina". (Ciekawe, czy ktoś się na to nabiera?) Z tych powodów rzadko jeżdżę nad morze w sezonie. Jeśli już, na plaży pojawiam się pod wieczór. Idę wtedy brzegiem morza po prawie pustej plaży i słucham szumu fal zamiast: "Piwko, zimne piwko!". Taki spacer relaksuje i sprawia mi przyjemność. Według mnie, najlepszy do odpoczynku czas nad Bałtykiem to maj i wrzesień. Nie ma tłumów, jest wystarczająco ciepło, plaże jeszcze albo już uprzątnięte, a okoliczne puby, bary, budki z muszelkami znad Morza Śródziemnego pozamykane - jest więc tanio, bo nie ma gdzie wydać pieniędzy. Wiem, że nie każdy może się wyrwać na wieczorny spacer nad nasze morze. Jednak nie o samo miejsce tu chodzi. Warto jednak zastanowić się, jaki sposób odpoczynku będzie nam najlepiej służył, czego potrzebujemy (chcemy być z ludźmi, czy raczej wolelibyśmy samotność i ciszę? wolimy mieć dostęp do różnych rozrywek, atrakcji, czy wystarczy nam dobra książka i piękne widoki?). Odpoczynek to sztuka. Dobry odpoczynek dla każdego będzie oznaczał coś innego. Wynika bowiem ze świadomości swoich potrzeb, pragnień i celów. To te elementy decydują o tym, że ja odpoczywam, spacerując wieczorem po plaży, a ktoś inny woli odpocząć leżąc na kocu i opalając się. Ważne, by na formę wypoczynku zdecydować się świadomie, posłuchać, co nam mówi  nasze ciało, gdzie chce być nasze serce, czego potrzebuje nasz umysł.. Kiepskim pomysłem jest kierowanie się tutaj modą, chęciami czy zdaniem znajomych. Wypoczynek jest specjalnym czasem dla nas. Warto go dobrze wykorzystać.


Podczas jednego z tych relaksujących spacerów.

PS. Na "Wirtualnej Polsce" znalazłam artykuł na temat tego, jakie pamiątki można kupić nad Bałtykiem :) Link dostępny jest tutaj.