środa, 3 listopada 2010

Wędrówka po dżungli

Niedawno natrafiłam na wywiad z Beatą Pawlikowską wyemitowany przez TVP, w którym opowiada o swojej trudnej drodze do siebie, o tym, co łączy człowieka z akumulatorem, o ponoszeniu konsekwencji.
www.tvp.pl/publicystyka/tematyka-spoleczna/niepokonani/wideo/beata-pawlikowska-22092010/2766674
Padają tam m.in. takie słowa: "Wędrówka po dżungli nauczyła mnie tego, że trzeba pracować, być wytrwałym, silnym. Bo tylko wtedy możesz uzyskać trwały rezultat. Taki, który w tobie jest zapisany na zawsze".
Oglądając ten materiał, myślałam o moim tegorocznym letnim wyjeździe w Bieszczady. Szczególnie o sytaucjach, kiedy stałam przed wysoką górą i myślałam: "Nie dam rady". Myślałam też o tym, że Bieszczady nauczyły mnie, że przychodzi czas zapłaty za każdy nadprogramowy batonik, którego zjedzenie spowodowało, że wciągałam na górę większy balast;). To również była okazja do przekraczania własnych granic, ograniczeń i do radości, satysfakcji, gdy w końcu okazywało się, że dotarłam na szczyt.
I dżungla, i Bieszczady (czy ogólnie 'góry') to według mnie doskonała metafora życia.

2 komentarze:

  1. No dobrze, ale co powiedzieć człowiekowi, który mówi, że jego życie przypomina los Syzyfa? Już lata toczy kamień i jego heroicznym zwycięstwem jest każda ponawiana próba, przekonanie, że warto, trzeba - szczególnie wtedy, gdy schodzi z góry. Jednocześnie Syzyf to człowiek wykształcony, wie, że jego życie zostało bardzo ograniczone, sprowadzone do powtarzalnych działań i wie także, że taki kształt zycia nie jest przeznaczeniem człowieka. Co mu wtedy powiedzieć? Czy wystarczy zacytowanie słów św. Pawła, że za życia poznajemy po części, a przed Bogiem poznamy sens i cel? Batonik-balast to prosty i oczywisty związek, ale co powiedzieć człowiekowi, który staje przed doświadczeniem przekraczającym możliwości interwencji- np. nieuleczalną chorobą? Bieszczady, ciągle miejsce, do którego chętnie wyjeżdżam, no i te bieszczadzkie anioły: http://www.youtube.com/watch?v=yLJOP32PUXo

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy,
    pytasz, co powiedzieć takiemu człowiekowi. Ale dlaczego sądzisz, że trzeba coś powiedzieć? Wydaje mi się ważne, żeby odróżnić sytuacje, na które mamy rzeczywisty wpływ (wtedy powiedzenie, zrobienie czegoś może spowodować zmianę), od sytuacji, na które tego wpływu nie mamy (jak np. w przypadku nieuleczalnej choroby bliskiej osoby). Zapewne nie ma tu prostych, łatwych odpowiedzi...

    OdpowiedzUsuń