Ta bajka ponownie uświadomiła mi, że dobrze mieć różnych ludzi wokół siebie. A jeszcze lepiej mieć różnych (o innych zainteresowaniach, poglądach itp. ) przyjaciół. Na dłuższą metę - jak dla mnie - to męczące rozmawiać, przebywać często z kimś, kto zgadza się z nami, "też tak myśli", czy powtarza "dokładnie" po każdym naszym stwierdzeniu.
W lipcu przeżyłam trudną dla siebie sytuację, zarówno pod względem zawodowym, jak i osobistym. Kilka ładnych lat pracy nad sobą pozwoliły mi nie ulec czarnym myślom. Ale dużą rolę w takim emocjonalnym stanięciu na nogi odegrali też moi przyjaciele. Wiele godzin rozmów, spotkania, wsparcie odsunęły na dalszy plan to, co się wydarzyło. Za to pozwoliło mi bardzo wyraźnie zobaczyć i doświadczyć PRZYJAŹNI - budowanej niemal codziennie przez kilka ostatnich lat, w trakcie których nie zawsze było między nami idealnie.
Dobrze mieć przyjaciół. Nie tylko po to, by mieć do kogo zadzwonić, spotkać się na kawie, czy prosić o przysługę. Również po to, by - kiedy grunt usuwa ci się spod nóg - można było skoczyć w ich wyciągnięte ramiona.
Dziś w internecie był artykuł ze zdjęciem (odnośnie zamieszek w Londynie) dobrze ilustrujący właśnie taką sytuację (dostępny jest tutaj) - Polka wyskoczyła z okna płonącego budynku wprost w ręce przyjaciół i sąsiadów.
Dobrze mieć kogoś, kto wyciągnie do nas te ręce...
Pozdrawiam swoich Przyjaciół! Dziękuję za to, że jesteście!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz