czwartek, 4 sierpnia 2011

Morze, nasze morze

Co roku od początku sezonu urlopowego śledzę informacje na temat wypoczynku nad Bałtykiem. Temat zajmuje mnie o tyle, że mieszkam na Wybrzeżu i często zastanawiam się, po co ludzie tu przyjeżdżają w lipcu i sierpniu. Co roku słyszę i czytam o tym, jak na naszych plażach jest brudno, głośno, drogo i bardzo często zimno. Do tego można się zgubić w tłumie turystów. Bawią mnie tablice stojące przed różnego typu knajpami z informacją o serwowaniu "świeżego rekina". (Ciekawe, czy ktoś się na to nabiera?) Z tych powodów rzadko jeżdżę nad morze w sezonie. Jeśli już, na plaży pojawiam się pod wieczór. Idę wtedy brzegiem morza po prawie pustej plaży i słucham szumu fal zamiast: "Piwko, zimne piwko!". Taki spacer relaksuje i sprawia mi przyjemność. Według mnie, najlepszy do odpoczynku czas nad Bałtykiem to maj i wrzesień. Nie ma tłumów, jest wystarczająco ciepło, plaże jeszcze albo już uprzątnięte, a okoliczne puby, bary, budki z muszelkami znad Morza Śródziemnego pozamykane - jest więc tanio, bo nie ma gdzie wydać pieniędzy. Wiem, że nie każdy może się wyrwać na wieczorny spacer nad nasze morze. Jednak nie o samo miejsce tu chodzi. Warto jednak zastanowić się, jaki sposób odpoczynku będzie nam najlepiej służył, czego potrzebujemy (chcemy być z ludźmi, czy raczej wolelibyśmy samotność i ciszę? wolimy mieć dostęp do różnych rozrywek, atrakcji, czy wystarczy nam dobra książka i piękne widoki?). Odpoczynek to sztuka. Dobry odpoczynek dla każdego będzie oznaczał coś innego. Wynika bowiem ze świadomości swoich potrzeb, pragnień i celów. To te elementy decydują o tym, że ja odpoczywam, spacerując wieczorem po plaży, a ktoś inny woli odpocząć leżąc na kocu i opalając się. Ważne, by na formę wypoczynku zdecydować się świadomie, posłuchać, co nam mówi  nasze ciało, gdzie chce być nasze serce, czego potrzebuje nasz umysł.. Kiepskim pomysłem jest kierowanie się tutaj modą, chęciami czy zdaniem znajomych. Wypoczynek jest specjalnym czasem dla nas. Warto go dobrze wykorzystać.


Podczas jednego z tych relaksujących spacerów.

PS. Na "Wirtualnej Polsce" znalazłam artykuł na temat tego, jakie pamiątki można kupić nad Bałtykiem :) Link dostępny jest tutaj.

6 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tekst mądry, same oczywistości. Wyłazi w tych newsach natura belfra, pasja dydaktyka, której – mimo wakacji – poddaję się :-) I żeby nie szukać dziury w całym, powiem, że bardziej niż tekst podoba mi się zdjęcie, a szczególnie dziur(k)a w spodniach ;-) Zdjęcie ciekawe, bo przywraca Twojemu internetowemu wizerunkowi dziewczęcość i naturalność. Jest całkowitym zaprzeczeniem zdjęcia w stylu „czerwony kapturek” z pierwszej wersji strony (czerwony to kolor nie dla Ciebie), bardzo daleko odbiega od zdjęcia ze strony „trenerskiej” (tego, na którym przypominasz skrupulatną pracownicę urzędu, brrr). Zdjęcie „plażowe” znakomite! Z taką Anetą internauta na pewno będzie chciał się coachingować, wspierać i pospierać, a nawet… kaligrafować! No i jeszcze dużo wiatru na tym zdjęciu, a ja tak lubię. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy,
    to chyba dobrze, że dla Ciebie to, co piszę o wrażeniach znad Bałtyku, to oczywistość. Cieszę się, że ktoś również widzi to, co ja. A więc jest nas co najmniej dwoje!
    Co do Twojej analizy mojego wizerunku... Podobają mi się Twoje określenia. Zwłaszcza o stylu "czerwonego kapturka". :) Niestety, na każdym zdjęciu to ta sama osoba. Wybrałam je, bo pokazują inne aspekty mnie. I zwyczajnie podobają mi się. To dla mnie wiele znaczy, że zadałeś sobie trud i porównałeś moje wizerunki. Dziękuję i serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaki "trud" Aneta? Trudem dzisiaj był dwugodzinny trening badmintona. Oj, było ciężko. Natomiast zdjęcia właściwie są na jednej stronie, a "kapturka" pamiętam z mojej pierwszej odsłony Twojej www (czyli trud można zmierzyć "klikaniem"). I nie byłoby tematu w ogóle, gdybym w plażowym zdjęciu nie dostrzegł Anety, którą kiedyś znałem, a której w żaden sposób nie mogłem dostrzec w poprzednich zdjęciach :-) I to wydało mi się WSPANIAŁE.
    Pozdrawiam ;-)
    ps. No może jeszcze zapytam o lekturę na koniec wakacji. Parafrazując Czepca z "Wesela": Co tam Pani w czytaniu? Co polonistki w Słupsku czytają? Uprzedzam interpretację intencji pytania - jestem po prostu ciekawy co aktualnie czytasz.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj, już nie tak anonimowy, bo stary (?) znajomy! Co do komplementu ad. mojego "plażowego" zdjęcia - dziękuję.
    Moja lektura na koniec wakacji? Jak zwykle pod ręką mam mały stosik - czytam po kilka książek na raz, zależnie od nastroju i potrzeby. Przeglądając tę kupkę, widzę, że mało wakacyjne te moje lektury. Wzięłam się m.in. za "Wszystko za życie" Jona Krakauera; jestem w połowie "12. rozmów o miłości" J.Racewicz (o tragedii smoleńskiej). Te dwie pozycje są na wierzchu.:)
    Zaglądam też do książek "zawodowych": "Jakiego koloru jest twój spadochron? R.N. Bollesa (o szukaniu nowej pracy) i "Zarządzanie zasobami ludzkimi".
    Nie wiem natomiast, co czytają polonistki w Słupsku w ogóle. Ale mogę popytać, jeśli chcesz. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaki "stary", wypraszam sobie ;-) Mam 41 lat "z kawałkiem jakby powiedział Nikodem Dyzma. I jestem coraz młodszy!

    OdpowiedzUsuń