poniedziałek, 10 lutego 2020

Czy pokora to słabość?


Czytałam niedawno wypowiedź oburzonego dyrektora ds. rozwoju na temat pokory. W ostrych słowach ocenił tę cechę jako uległość i słabość.
Moim zdaniem, dziś to słowo jest bardzo niechciane, wstydliwe. Pokora nie jest mile widzianą towarzyszką, zwłaszcza w zawodach, jak ja to nazywam, "frontalnych", w których pracujemy z ludźmi na pierwszej linii (trenerzy, prawnicy, nauczyciele, dziennikarze itd.). 
Obowiązujący kierunek jest taki, że mamy być pewni siebie, przebojowi, uparcie dążyć do celu. To jest wpisane w dzisiejszą definicję sukcesu. A pokora nieraz wymaga kroku w tył, rezygnację z walki o swoje racje. Ewangeliści sukcesu głoszą nam, że jesteśmy stworzeni do wielkich rzeczy. W efekcie nie ma komu wykonywać tych małych, powszednich i nie tak spektakularnych.
Ale mnie ta pokora spać nie daje. 
Zastanawiam się, czy i jak można ją połączyć z pewnością siebie, z sukcesem. 
Czy w ogóle taka cecha jest nam dzisiaj potrzebna?
Ciekawa jestem Waszego zdania.




/Zdj. pixabay.com/