Rozmawiamy o nim bardzo często, jeśli nawet nie wprost, to przewija się między wierszami. Żyjemy szybko i lubimy to, co instant.
Temat pojawia się w moich rozmowach z różnymi ludźmi na tyle często, że postanowiłam napisać kilka słów o tym zjawisku.
Jakiś czas temu przeżywałam bardzo trudny czas w moim życiu zawodowym. Stres był ewidentny. Ale uświadomiłam sobie na jaką skalę, kiedy poczułam się tak, jakbym przechodziła zawał serca. Do tego bezsenność, gonitwa myśli itp. Ponieważ nie lubię siedzieć z założonymi rękami i czekać aż coś się zmieni, zdecydowałam, że zrobię porządek ze swoim zdrowiem. Popytałam, poczytałam, pomyślałam i podjęłam decyzję o długim urlopie, podczas którego zajmę się sobą. Podjęłam więc naukę na studiach podyplomowych, gdzie poznałam interesujących ludzi, zaczęłam trenować kung fu i tai chi, zajmowałam się domem i dziećmi. Dogrzebałam się do swoich pragnień i potrzeb. I... się uspokoiłam wewnętrznie. Świat znów nabrał barw; przypomniałam sobie, że mieszkam w pięknym miejscu, gdzie jest mi dobrze.
Niedawno znalazłam swoją notatkę nt. form radzenia sobie ze stresem. W dużym skrócie: według Klausa i Bailey'a, żeby go zmniejszyć, warto zadbać o 3 podstawowe aspekty:
- trening fizyczny,
- trening pedagogiczny,
- trening psychologiczny.
Intuicyjnie zastosowałam ww. formy i mogę powiedzieć, że zadziałało. Warto je praktykować na bieżąco, bo wtedy mamy szanse uniknąć poważnych zdrowotnych skutków.
Osoby zainteresowane tematem odsyłam też do artykułu tutaj