wtorek, 17 kwietnia 2012

Domyśl się...

Był czas, kiedy chciałam uchodzić za bystrą i inteligentną osobę, więc kończyłam wypowiedzi innych, zgadywałam, co chcą powiedzieć, kiedy zastanawiali się, co (lub jak) mają przekazać, interpretowałam i wyciągałam wnioski. Zdarza się, że do dzisiaj tak robię. Jednak nie traktuję już takiego zachowania jak dowodu swojej inteligencji, ponieważ kończenie za kogoś zdania jest niegrzeczne, a moje wnioski bywają zbyt pochopne. Z postawą "domyśl się!" (wersja szkolna tego, to: "co autor miał na myśli?") wciąż się spotykam. Czasami stoi za tym wiara w inteligencję rozmówcy, ale o wiele częściej chęć ułatwienia sobie zadania, bo niektóre rzeczy trudno nam przechodzą przez gardło. Bywa też, że taka postawa ma świadczyć o pokrętnie rozumianej dumie. 
Z moich obserwacji i doświadczenia wynika, że tego typu oczekiwanie to raczej domena kobiet. Podczas moich szkoleń, kiedy mówię na temat komunikacji i opisuję tego typu sytuację, uczestnicy najczęściej reagują uśmiechami albo znacząco trącają się w ramię. Często bowiem dialog mężczyzna-kobieta wygląda tak:
  • Mężczyzna: Kochanie, co ci jest?
  • Kobieta (wersja A): Domyśl się!
  • Kobieta (wersja B): Nic.
W sumie w wersji A i B wychodzi na to samo. Rozmawiają? Tak. Ale czy się porozumiewają? Nie sądzę. Druga strona, jak nie wiedziała, tak dalej nie wie, o co chodzi. Nie mówiąc już o rozwiązaniu jakiegoś problemu. Taka komunikacja to tylko strata czasu. Sprawia, że obie strony zamykają się na siebie i okopują się na swoich stanowiskach. Wyjście z sytuacji jest proste: najlepiej powiedzieć konkretnie i jasno o co nam chodzi, stosując zasady asertywnych komunikatów. Wtedy mamy szanse dojść do porozumienia. Miny obrażonej księżniczki raczej nam w tym nie pomogą.

środa, 4 kwietnia 2012

Życzenia świąteczne

Wierzę, że Jezus zmartwychwstał. I że zrobił to po to, byśmy mogli mieć obfite, spełnione życie. Z okazji Świąt Wielkiej Nocy życzę Wam wielu chwil zachwytu nad światem, pokoju, śpiewających ptaków za oknem i słonecznych dni oraz wiary - wbrew przeciwnościom - że po kiepskich dniach znów zaświeci słońce.